v
Co kryje mrok? II
"Iskrzący aniele, wierzyłam
Że byłeś moim zbawcą w chwili potrzeby.
Zaślepiona wiarą, nie słyszałam
Już tak wyraźnie szeptów i ostrzeżeń."
Within Temptation

     Ludzie zaczęli uciekać, a ja nie mogłam nawet drgnąć. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać, gdy chciałam zmusić swoje ciało do ruchu. Jednak i tak było już za późno na odwrót. Bóg  runął na ziemie centymetr ode mnie. Wstrząsnął mną strach, a zimno, które od niego biło, przeżarło mi się aż do szpiku kości. Czułam na sobie jego oddech, a on sam cuchnął siarką. Jego czerwone oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. Wzięłam głęboki, mimowolny oddech i zdałam sobie sprawę z tego, że cały czas go wstrzymywałam. Spuściłam głowę w dół, oddychając głęboko. Na moich ubraniach pojawił się czarny pył, który w promieniach słońca, przebijających się przez grubą warstwę ciemnych chmur, zaczął błyszczeć. Nagle bóg schował miecze i chociaż to wszystko trwało jedynie kilka sekund, ja miałam wrażenie, że ta chwila ciągnęła się w nieskończoność. W końcu wyprostował się i spoglądając na mnie kontem oka wzbił się w powietrze, skacząc wysoko w stronę zamku.
     Gwałtownie wciągnęłam powietrze. Opadłam na kolana i złapałam się za głowę. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Zaczęłam się trząść, nie potrafiłam się uspokoić. Zimno powoli zaczęło ustępować, jednak i tak czułam nadal jego obecność. Ulica była pusta, nie widać było nigdzie żywego ducha. Zaczęłam się powoli rozglądać. Wszystkie okiennice były pozamykane. Odwróciłam się w stronę, w którą poleciał bóg i nagle się ocknęłam. Yuma, podpisujemy pakt!
     - Głupcy! Czemu postępują tak pochopnie? Czy tylko ja uważam, że nie powinniśmy tego robić? - mówiłam do siebie, krążąc po komnacie. Nie mogę sprzeciwić się królowi, to byłoby niestosowne. Jednak to również nie oznacza, że mogę zwyczajnie się temu przeglądać! Gdyby istniało jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji… Położyłam się na łóżku, a mój wzrok przyciągnęły tańczące smoki. Były czerwone, a na ich grzbietach widniały czarne kolce. Jeden z nich ział ogniem, drugi za to miał łapę porośniętą kolcami. Gdy zastanawiałam się nad tym, co symbolizują, usłyszałam dźwięk rogu powitalnego. Zdziwiłam się i czym prędzej wybiegłam z komnaty. 
     Stałam na jednym z wielu balkonów, które wychodziły wprost na Główną Bramę. Posadzkę zdobiły szarawe kafelki, a balustradę porastały liczne, zielone rośliny, o czerwonych kwiatach, których płatki powoli zaczynały odpadać. Stanęłam obok gargulca.
- Czuję to samo - powiedziałam z posępnym uśmiechem, patrzą się na szarą i popękaną twarz gargulca, która wykrzywiona była w grymasie rozpaczy. Oparłam się o niego patrząc, jak słońce powoli znika za wielkimi murami Deidre, rzucając na nie pomarańczową poświatę. Nasi goście byli coraz bliżej, ale nadal nie widziałam, kim są. Ludzie powoli zaczęli wychodzić ze swoich schronień, zaciekawieni tym, co się dzieje. Spojrzałam w dół i ujrzałam, jak z wielkim hukiem wrota zamku otwierają się. Wyszedł przez nie doradca, odziany w czarną szatę, zdobioną czerwoną nicią. Zaraz po nim pojawiła się reszta Rady, ale mojego ojca nie było nigdzie widać. 
     Goście zaczęli wspinać się po schodach, prowadzących do wrót zamku. Przyjrzałam się im i poczułam nagły skurcz w żołądku. Postacie te miały na sobie krwawoczerwone szaty, obszyte czarną nicią z kapturami na głowach. Wstrzymałam oddech. Szli w szyku, naliczyłam ich dziewięciu. Arcymag szedł na początku, prowadząc grupę upiorów. 
     Magowie, zwani w dzisiejszych czasach upiorami, ze względu na swój wygląd, to najpotężniejsze istoty w całym Saorise. Ich skóra jest ciemna i pomarszczona, a zdobią ją liczne okręgi z runami. Wyglądają przerażająco. Chodzą nisko na nogach, odrobinę się garbiąc, pochylając się w stronę ziemi. Mają długie palce, jak i obrzydliwe paznokcie. Ich oczy nie mają wyrazu, pozbawione są powiek i są czarne jak noc.
     Doradca wyszedł przed szereg by powitać gości. Arcymag zdjął kaptur, odsłaniając swoją pozbawianą włosów głowę. Na mężczyźnie jednak nie zrobiło to wrażenia i z wdzięcznością uścisnął mu dłoń. Potem kłaniając się do pozostałych, gestem zaprosił ich do środka. Wzdrygnęłam się z obrzydzenia. Poklepałam gargulca po plecach i ruszyłam na Wielką Salę.
     Jak się domyślałam, cała moja rodzina już tam była. Ludzie w odświętnych strojach uśmiechali się szeroko, widząc stół pełen jedzenia, przyozdobiony różnorodnymi kolorowymi kwiatami. U szczytu stołu siedział już król, po jego prawicy zasiedli magowie, a po lewicy członkowie Rady. Pospiesznym krokiem zajęłam miejsce przy Cetrine. Była ode mnie o głowę wyższa. Jej długie włosy spadały kaskadą po ramionach. Spojrzała na mnie jedynie kontem zielonych oczu. Król wstał i uroczystym tonem przedstawił pozostałym magów. Wokół rozległy się głośne brawa, po czym wszyscy zebrani rozpoczęli ucztę. Cetrine nie zwracała na mnie uwagi, tyle było z naszej rozmowy. 
     Po uczcie król, magowie i Rada udali się do Sali Tronowej. Z niepokojem stwierdziłam, że w ślad za nimi podążyła Yuma. Zauważyłam, że miała podkrążone oczy, pewnie całą noc nie spała. Nie mogłam tak tego zostawić i czym prędzej popędziłam za nią.
      Podłoga Sali wykonana była z czarnego, polerowanego kamienia. W centrum znajdował się wielki, okrągły stół, wykonany z ciężkiego, szarego kamienia, tak samo jak tron, który stał niedaleko niego. Przy ścianach stały wysokie lampy z czarnego metalu, których płomień świec rozświetlał pomieszczenie. Na wysokim suficie można było zauważyć namalowane stado lecących kruków - symbol Deidre.
     Król zajął miejsce na tronie, a Rada wraz z magami usadowiła się przy kamiennym stole. Razem z Yumą stanęłam w koncie; na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi. Rozpoczęły się obrady. Pierwszy głos zabrał Arcymag; gdy mówił, miałam wrażenie, że szyby, po obu stronach tronu, zaraz roztrzaskają się na kawałki.
- Wezwaliście nas tu, by podpisać pakt miedzy Deidre i Lasair. Czyżby Akumu miał zjawić się tu osobiście?
- Nie. Powiadomił nas, że wyśle Sześć Gwiazd, niedługo powinni się zjawić. -  głos zabrał królewski doradca.
Yuma przełknęła głośno ślinę i skrzywiła się na wieść o bogach. Dla mnie jednak wszystko było teraz jasne.
- W takim razie wypowiadamy wojnę Finn. Wszyscy wiedzą, z czym to się wiąże, czyż nie? Jaki to ma sens, skoro połowa królestwa zostanie zabita przez Anioły?
- Władca Ciemności oświadczył, że po podpisaniu kontraktu do Zimowego Królestwa zostanie wysłana spora część demonów - zawahał się - na ich czele ma stać Korose. 
Imię te wywołało poruszenie wśród magów. 
- Cisza! I tak już za późno, żeby się wycofać.
Pierwszy Dowódca prychnął głośno.
- Magowie, najsilniejsze istoty w całym Saorais, a korzą się przed zwykłym demonem?
- Nie siła, a liczebność i czas jest tu najistotniejszy -  Arcymag mówił dziwnie spokojnym głosem, jakby opowiadał o czymś związanym z jego odległą przeszłością - Nie mamy czasu, a Akuma jest zbyt sprytny, byśmy próbowali go zwieść. Możemy być jednak pewni, że nas nie okłamie. Jeżeli powiedział, że Korose ochroni Zimowe Królestwo, to tak się stanie. Gdyby jednak doszło do walki miedzy nami, stanęlibyśmy do niej, jednak nieuchronnie oznaczałoby to dla nas zgubę. W sytuacji jakiej się znajdujemy, nawet gdyby smoki stanęły do walki wraz z magami, nie pokonalibyśmy demonów. Jednak gdyby jakimś cudem tak się stało, czekałaby nas walka z Akumą. Jego potęga jest ogromna, a po walce z demonami nie mielibyśmy wystarczającej energii, żeby nawet się bronić. - westchnął, a z jego ust wydobyła się para, chociaż wcale nie było zimno - Musisz zrozumieć, że nie możemy nic zrobić. Jesteśmy przyparci do muru, a w takiej sytuacji najlepszym wyjściem jest podpisanie paktu. Zastanawiam się jednak, czemu Anioły nie wystąpiły z podobną propozycją. Myślę, że coś planują, a w takiej sytuacji nie będzie to nic dobrego. 
    Nagle wielkie wrota otworzyły się i przeszli przez nie bogowie. Momentalnie zrobiło się zimno. Cuchnęli śmiercią i krwią. Od tych nieprzyjemnych zapachów zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o ścianę, by się nie przewrócić. Stanęli w półokręgu, bóg Snu, odziany w niebieską szatę wyciągnął przed siebie prawą rękę, a w ślad za nim zrobili to pozostali. 
- Konkretni - prychnął Sonter. 
Król oraz Rada stanęli naprzeciwko Gwiazd, ściskając im dłonie. Arcymag stanął niedaleko za plecami króla. Spojrzałam się w ich stronę i zamarłam - podpisują pakt wieczysty. Główny mag uniósł ręce naprzeciwko siebie i zaczął recytować formułkę w nieznanym mi języku. Mówił szybko i płynnie, a jego głos odbijał się echem. Między dłońmi sojuszników zaczęła iść lśniąca srebrna nić. Powoli zaczęło się ich pojawiać coraz więcej. Nagle Arcymag zawahał się, lecz szybko wciągnął powietrze i wypowiedział kolejne słowa.
Przysięgamy. – odpowiedzieli zgodnie.
Nagle światło bijące z nici zaczęło lśnić jeszcze jaśniej; odwróciłam wzrok od oślepiającej bieli, która jednak po chwili całkowicie zniknęła. Zamrugałam kilka razy, by moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Na początku nie rozróżniałam kształtów, wszystko mi się rozmazywało, jednak już po chwili obraz się wyostrzył. Bogowi stali nadal niewzruszeni, za to Rada oglądała swoje nowe, czarne runy, wyryte na rękach - symbol kontraktu. Po chwili ciszy bóg Strachu podszedł do Yumy. Bicie jej serca można było usłyszeć w całym pomieszczeniu. Czarna aura, która unosiła się wokół niego przyprawiała o dreszcze. Spod czarnego kaptura widać było jedynie czworo błękitnych oczu. Podał jej swoją rękę, na której można było zobaczyć liczne blizn, a ona, chociaż cała drżała, odwzajemniła ten gest. Razem skierowali się do pozostałych. Szósty kiwnął im głową i ci rozpłynęli się w ułamku sekundy, pozostawiając po sobie jedynie czarny, błyszczący proch, który powoli zaczął się rozmywać. Pozostał jedynie bóg Snu, który skinął w stronę króla i oznajmił wszystkim:
- Pakt podpisany. Korose podąża wraz ze swym odziałem w stronę Zimowego Królestwa, niedługo tam przybędzie. Nie macie się, czego obawiać. 
Skłonił się, a zaraz potem zniknął.
     Nie wiedziałam, co robić. Cała dygotałam. Wydarzenia z ostatniej chwili w ogóle do mnie nie docierały. Do moich oczu napływały łzy. Rada i magowie stali niepocieszeni na środku Sali. Zapadła krępująca cisza, która nie miała mieć końca.
     Królewski doradca wyszedł pospiesznie z Sali, pozostawiają za sobą otwarte wrota. Niedługo potem magowie ruszyli w ślad za nim. Król za to usiadł na swym tronie, również nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Podszedł do niego Arcymag, którego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Nie chciałam wiedzieć, o czym zamierzają teraz rozmawiać. Wyszłam na korytarz, zamykając potężne drzwi i szybkim krokiem skierowałam się do swej komnaty.
    Drzwi były uchylone. Stanęłam w progu i zadrżałam na myśl o tym, co jeszcze może mnie spotkać. Chciałabym o tym, jak najszybciej zapomnieć, jednak dzień jeszcze nie chciał się skończyć. Weszłam do komnaty, w której panowała dręcząca cisza. Zamknęłam za sobą drzwi, które zaskrzypiały okrutnie. Wzięłam głęboki wdech, próbując się uspokoić. Tu wszystko wyglądało normalnie. Za oknem powoli zapadał zmierzch. Sierp księżyc o czerwonej poświacie widniał już na horyzoncie. Chociaż niebo było bezchmurne, nie można było ujrzeć gwiazd. Usiadłam na łóżku, rozkoszując się jego miękkością. Moją uwagę przykuł przedmiot pozostawiony na stoliku niedaleko ciemnej, drewnianej szafy. Podeszłam do niego ostrożnie. Może to Yuma go zostawiła, na pamiątkę? Przedmiot zawinięty był w jasną, cienką skórę, a na wierzchu widniała pieczęć z podwójnym sierpem księżyca. Chyba skądś go znam. Jednak w tej chwili nie potrafiłam sobie przypomnieć i delikatnie zaczęłam rozwijać zawiniątko. Na podłogę upadł mi średnich rozmiarów nóż. Podniosłam go i zaczęłam się mu przyglądać. Jego rękojeść była czarna, owinięta czerwoną tasiemką. Na ostrzu widniały różnorakie runy, które prawdopodobnie tworzyły podpis autora. Niestety, ja nie potrafiłam go odczytać. Po drugiej stronie ostrza widniał ten sam symbol, co na pieczęci.
    Nagle w ostrzu ujrzałam czyjeś odbicie i pospiesznie odwróciłam głowę. Było już jednak za późno. Runęłam na ziemie ogłuszona. Jedyne, co zdążyły uchwycić moje oczy to twarz królewskiego doradcy i jego długie, ostre kły. Przypomniałam sobie, podwójny krwawy sierp księżyca - symbol wampirów. 

***

Yuma szła przez korytarz, który zdawał się nie mieć końca. Każdy jej krok odbijał się echem od podłogi z czarnego, polerowanego kamienia. Przez liczne okna po prawej stronie, wpadało krwawe światło księżyca. Panowała głucha cisza, od której jeżyły się włosy na głowie. Z głośnym biciem serca, dziewczyna podeszła do olbrzymich, metalowych drzwi. Wrota zdobiły dwa smoki po obu stronach. Drżącą ręką złapała za klamkę i ostrożnie za nią pociągnęła. Niepewnym krokiem złotowłosa weszła do ogromnej sali. Naprzeciwko niej znajdował się tron z ludzkich czaszek. Siedziało na nim potworne monstrum, o poszarpanych olbrzymich skrzydłach i długich spiralnych rogach. Pod jego stopami lamentowały liczne nagie kobiety, a na ich ciałach jak i podłodze można było zobaczyć masę krwi, która w świetle księżyca zaczynała połyskiwać. Yumę sparaliżował strach, była w szoku i nie potrafiła się ruszyć. Coś śmignęło jej przed oczami, i ujrzała nad sobą potężną bestie o ludzkich, zielonych oczach, które wypełniało cierpienie i gniew. Nagle drzwi zamknęły się z hukiem, a w oddali było słychać jedynie krzyk cierpiącej dziewczyny. 

 
Witam :) Mówiąc szczerze, średnio jestem zadowolona z tego rozdziału. Dużo się dzieje, mam nadzieję, że zbytnio się nie pogubiliście ;) Szablon został zmieniony, tak samo jak mój nick xD Niedługo [długo] opublikuje prolog nowego opowiadania. Będzie się zwać Krzyk Duszy, więcej jak na razie nie zdradzę ;) Wiem, wiem... nie zrobiłam jeszcze wprowadzenia do 40D, a już biorę się za kolejne opowiadanie. Ale mówiłam, że tak będzie :P 

2 komentarze:

  1. Nareszcie udało mi się przeczytać! Cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że już na stałe, bez zmian ;D
    Rozdział mi się bardzo podobał i godzę się, że dużo się dzieje, ale czy to źle? Mnie to jeszcze bardziej wciągnęło i zaciekawiło.
    Zastanawiam się jednak dlaczego Yuma musiała wyjechać.
    Czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się takowy układ bloga, więc nie sądzę, żebym chciała coś zmieniać, ale kto wie...
      A to się bardzo cieszę ^^ Moje beta powiedziała, że nie ma czasu żeby odetchnąć, pomyśleć. Próbowałam coś z tym zrobić, ale nie za bardzo wyszło xD
      O kurcze... Dobrze, że o tym mówisz XD Wiesz, dla mnie jest wszystko oczywiste, mogłam zapomnieć o tym, że trzeba to uwzględnić :D W następnej notce to wyjaśnię ;D

      Usuń

Nie toleruje spamu pod postami. Do tego służy odpowiednia zakładka. Wszelkie śmieszne komentarz typu "Fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane!

Zabrania się kopiowania/powielania tekstów, ich fragmentów i opisów oraz pozostałych treści bez zgody autora zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.)