v
|Czterdzieści Demonów Hiryu| Prolog
 "Nie rań osoby, której nie możesz zabić"

     Otworzyłam szeroko swoje szare oczy, wybudzona ze snu, który trwał już kilka lat. Wzięłam głęboki oddech, a moje ciało zaczęło trząść się z przerażenia. Przed oczami miałam ciemność. Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało, gdzie się teraz znajduję, ale na próżno. W mojej głowie panowała pustka. Byłam w czymś uwięziona. Materiał, z którego to coś było wykonane, przypominał kamień. Był zimny i gładki. Spróbowałam się ruszyć, lecz na daremno. Owy kamień otulał całe moje ciało. Próbowałam krzyczeć, lecz żaden dźwięk nie wydobywał się z mych ust. Może jestem martwa? Lecz co przyczyniło się do mojej śmierci? Nie powinnam zmienić się w proch, a może jestem duszą, która bez ciała została uwięziona na wieki?
     Ten stan trwał kolejne kilka lat, a przynajmniej tak myślałam. Czas, który spędziłam w skorupie ciągnął się w nieskończoność. Zastanawiałam się, czym jest spowodowany fakt, że nie czułam zimna, ani głodu. Może naprawdę jestem martwa?
    Przestałam się zastanawiać nad tym, co spowodowało moją śmierć. Nie potrafiłam już zasnąć i przestałam odczuwać strach. Byłam pozbawiona jakichkolwiek emocji. Pozostała we mnie jedynie głucha cisza.
     Niespodziewanie usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła. Zamknęłam oczy, próbując się w to wsłuchać. Najprzyjemniejsze, co mogłam sobie wyobrazić. Otworzyłam oczy, po czym ujrzałam, jak skorupa, która mnie otacza, pęka. Oślepiająca jasność wyłoniła się przede mną. Usłyszałam śpiew ptaków i szum drzew. Pod moimi nogami znajdowała się trawa oraz liczne fioletowe kwiaty. Wyszłam na powierzchnie otumaniona, rozkoszując się świeżym powietrzem. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się na wzgórzu, a za moimi placami rosło wysokie drzewo. U podnóża rozciągało się ogromne miasto, otoczone wysokimi, białymi murami.
     Nagle upadłam na kolana, co było spowodowane silnym bólem głowy. Wysoki dźwięk opanował moje ciało, wyginając je z bólu, który jednak po chwili ustał. Wszystkie moje wspomnienia powróciły w mgnieniu oka. Przerażanie zniknęło z mojej twarzy, a wpełzł na nią szyderczy uśmiech. Źrenice rozszerzyły się do granic swoich możliwości – były teraz puste, tak samo, jak ja.
     Miałam racje myśląc, że umarłam. Pozostała we mnie jedynie nienawiść, która gromadzona przez lata, ma teraz okazje wyjść na powierzchnie.
- Zrównam z ziemią Zintron.

2 komentarze:

  1. Ło, fajny początek. Szczególnie ostatnie akapity nadają historii ciekawy obrót. Bardzo chętnie będę czytać dalej. :3

    ps. W przedostatnim zdaniu jest literówka, powinno być 'nienawiść'. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przynajmniej jest lepszy niż ten, który został opublikowany na początku. Skoro masz zamiar dalej czytać,to przypadkiem nie wchodź na bloga pierwotnego z 40D, bo się załamiesz ;D

      O! Bardzo dziękuję, już poprawiłam. Co zrobić, skoro ja ślepa jestem? xD

      Usuń

Nie toleruje spamu pod postami. Do tego służy odpowiednia zakładka. Wszelkie śmieszne komentarz typu "Fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane!

Zabrania się kopiowania/powielania tekstów, ich fragmentów i opisów oraz pozostałych treści bez zgody autora zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.)